

Przy kawie o marzeniach z Martą Iwanowską-Polskowską
Cześć Marta, zacznijmy od tego: Kim jesteś?
Przede wszystkim jestem człowiekiem, który tak jak każdy coś przeżywa, coś wymyśla - działa, raz mu wychodzi, raz nie. Perspektywa tego, że jestem człowiekiem jest dla mnie bardzo ważna. Wiele osób patrzy na mnie ze strony zawodowej, jestem coach’ycą, trenerką, psycholożką. Zazwyczaj uważają, że jestem doskonale zorganizowana, wszystko mi wychodzi, znam odpowiedzi na każde pytanie. A to nieprawda Mnie też raz wychodzi raz nie. Jedyne, co mnie różni od innych ludzi to to, że szybciej potrafię „się ogarnąć” w trudnych sytuacjach, mam większe zrozumienie dla siebie i innych, umiem sobie pomóc, albo wiem gdzie tej pomocy szukać. Oprócz tego „wszystkiego” jestem mamą, żoną i jak każda z nas balansuje pomiędzy życiem osobistym i zawodowym.
W tym momencie tak zawodowo: jak się masz?
Poprzedni rok zaczął się trudno jeśli chodzi o sprawy rodzinne. Nie wchodząc w szczegóły, okazało się, że nie mogę działać tak dynamicznie jak pierwotnie zakładałam. Po chwili zwątpienia, dałam sobie zgodę na bunt, wolność i większy luz działania … A już dalej zaczęły się dziać rzeczy, na które ja „sobie pozwoliłam”, albo gdzie powiedziałam: „o, nie to tak nie będzie!”. Zaczęłam ustawiać pewne granice i wtedy zaczęło dobro, które trwa do dziś…
Jeżeli przyjmiemy metaforę, że kariera to ogród, to zawodowo czuję, że mój ogród „wybuchł” ilością kwiatów i barw. Czuję się jak ogrodniczka, która przez lata sadziła, pielęgnowała, cierpliwie czekała, by nagle na jej oczach wyrosło to, o czym marzyła. Jestem też w takim momencie, że do pielęgnacji tego ogrodu zaprosiłam pomoc. Musiałam, pracy mam coraz więcej.
Czym najbardziej się zajmujesz w swoim ogrodzie?
Wspieram innych w urzeczywistnieniu swojego JA, czyli w odważnym i autentycznym życiu, pracy. Pracuję z osobami prywatnymi, ale znacznie więcej z biznesem. Coraz częściej biznes realizuje projekty, w których „urzeczywistnienie swojego JA” jest sercem działania. Dlaczego? Bo biznes też widzi, że świadomość tego, jakim jestem człowiekiem, ma swoje odbicie w relacjach zawodowych, a przede wszystkim w tym jakim liderem jestem. Dodatkowo bardzo dużo uwagi poświęcam kobietom – prowadzę sesje indywidualne, warsztaty i programy rozwojowe. Bardzo mnie cieszy, że biznes też ma odwagę wspierać empowerment, czyli siłę kobiet, wzmacniać je w odważnym sięganiu po więcej.
Powiedz mi, a jak to się stało, że Ty rzeczywiście teraz urzeczywistniasz swoje JA? Czy to była droga?
Tak, absolutnie tak! Jakbym miała to określić w czasie, to mija niebawem sześć lat od umownego startu tej podróży. Dokładnie pamiętam, co się wtedy wydarzyło, co się działo, w jakich procesach rozwojowych byłam. Tych sześć lat temu zobaczyłam, że Ja nie chcę tak żyć, jak żyłam do tej pory. Zaczęłam się zatrzymywać. Niby z potrzeby rozwoju zawodowego poszłam na kursy, ale weszłam w nie tak głęboko, że sama zaczęłam pracować ze sobą. Tak mocno, bardzo mocno zobaczyłam kim nie chcę być i kim chcę być. Ale zajęło mi kolejne trzy lata, by wdrożyć zmiany, których efekty widzą dziś moi Klienci. Czyli by odejść od firmy szkoleniowej, którą założyłam i współprowadziłam z moimi wspólniczkami, zrezygnować z funkcji prezesa, sprzedać udziały i być tylko, albo aż Manufakturą, którą Ty Aniu znasz. Momentem przełomowym było zobaczenie, że brak urzeczywistniania mojego JA, brak autentyczności, bardzo dużo mnie kosztuje na poziomie emocjonalnym, energetycznym. To był zapłon, który wywołał burzę ….
A jakby ktoś teraz był w takim punkcie? Czyta to i sobie myśli
„f*** ja mam identycznie”, to od czego powinien zacząć? Jakiś taki pierwszy mały kroczek?
Po pierwsze od docenienia siebie, bo pierwszy krok już jest zrobiony! Jest nim nazwanie tego momentu: „czuję, że coś jest ze mną nie tak, że coś mi nie pasuje”. Porównuję to do momentu kiedy przestaję pudrować niedoskonałości mojej cery, nie nakładam już kolejnej warstwy makijażu, a godzę się na to, że cera wymaga leczenia, pójścia do specjalisty, drastycznych zmian w diecie i stylu życia.
Drugim krokiem, jest akceptacja tego, że do zmian potrzebujemy wsparcia. Możesz szukać tego wsparcia w coachingu indywidualnym, w warsztatach grupowych, możesz iść grupy wspólnotowej. Czasem internet jest takim miejscem, gdzie możemy znaleźć naszą wioskę. Po prostu zacznij szukać towarzyszki.
-Mnie bardzo długo zajęło powiedzenie sobie, że „proszenie o pomoc, jest OK!”.
To, co teraz nazwałaś, to dość złożony temat. Między innymi powiązany jest z uczciwością wobec własnych potrzeb i nazwania ich. Dalej uznania swojego zmęczenia i uszanowania go. Ja ciągle się tego uczę… Dalej to postanowienie, że zmęczenie, wypalenie nie musi mnie definiować. Jest czymś, z czym chcę coś zrobić. W proszeniu o pomoc dzisiejsi ludzie - wszyscy, kobiety i mężczyźni jesteśmy fatalni. Boimy się prosić o pomoc, bo jest to oceniane, jako oznaka słabości Jesteśmy wychowywani do tego, że „mamy dawać radę SAMI, nawet ogromnym kosztem”. Ten model rani nas i powoduje, że oddalamy się od siebie, bo przestajemy tworzyć wspólnoty wsparcia i zrozumienia. Co więcej, często okazuje się, że jak już poprosimy o pomoc i zaczniemy je dostawać, to odwagą jest wytrwać …. Bo? Bo bardzo szybko pojawią się dwa rodzaje krytyki: zewnętrzna i tuż za nią ta wewnętrzna.
O tak! Jak sobie radzić z krytyką z zewnątrz? Jak wytrwać, kiedy teściowa, ciocia czy mama a czasem koleżanka mówi: „a ja sobie dawałam radę, a nie miałam pralki i zmywarki”?
Pomyśleć sobie, „to co mówi moja mama, albo teściowa jest O NIEJ… nie o mnie, a o niej!”. To co mówi mój krytyk zewnętrzny, ujawnia to, jak on sam siebie traktuje, jak odnosi się do swoich potrzeb.
Kiedy inna kobieta, mówi „nie żal Ci dzieci, kiedy idziesz na masaż, nie tęsknisz za nimi?”, tak naprawdę ujawnia swoje obawy, swoje zagubienie. Często negatywnie oceniamy ludzi, którzy zaspokajają potrzeby, na które my sobie nie pozwalamy. To jest niesamowite. Rozumienie tego mechanizmu, bywa pomocne. W takim momencie można sobie pomyśleć: „Aha, OK,… ona pewnie sama by chciała pójść na masaż”. Taka myśl daje luz i zgodę, by pójść za swoimi potrzebami.
A jak wygląda kwestia krytyka wewnętrznego?
Zacznę, że się trochę pochwalę. Jestem pierwszą, albo drugą kobietą w Polsce, która niebawem stanie się oficjalną facylitatorką modelu pracy PLAYING BIG. W wielkim skrócie model ten wspiera kobiety w odważnym sięganiu po więcej niezależnie od tego, co podpowiada nam krytyk wewnętrzny, czy oczekiwania innych. Lata pracy pokazały mi, że najgorszą krytykę dajemy sobie sami. I nawet jak ucichną Ci krytycy z zewnątrz, to krytyk wewnętrzny jest bardzo głośny, nie odpuszcza nam i nie odpuszcza nas. Jest z nami zawsze. Uczę się jak lepiej, go zrozumieć zamiast z nim walczyć. Jest taka niepisana zasada wszechświata, że im odważniej żyjemy, tym krytyk głośniej krzyczy. W tym roku miałam momentami taki mocny głos krytyka, że nie byłam w stanie spać. Budziłam się w nocy zlana potem i myślałam sobie: „Co się ze mną dzieje?”. Na szczęście trwało to moment, bo umiałam sobie pomóc.
Dlaczego tak silnie reagujemy? Znam wiele kobiet, które bardzo silnie przeżywają krytykę?
My kobiety nie jesteśmy uczone życia z własnym JA, wręcz przeciwnie. Jesteśmy wychowywane do posłuszeństwa, do poddawania się woli otoczenia, do zależności. Mamy wręcz wpisany w nas lęk i przekonanie, że jak się komuś nie spodobamy, to będziemy za to ukarane. Uważam, że to o czym mówię ma związek z naznaczeniem nas jako kobiet kulturowo. Przez setki, tysiące lat byłyśmy zależne od innych, dlatego tak bardzo przejmujemy się opinią innych, tak łatwo nam się wycofać z tego na czym nam zależy, jeżeli zaczniemy doświadczać niezadowolenia, krytyki innych.
A jeśli ktoś nie ma wokół siebie wspierających ludzi, jeśli znajomi zaczynają negatywnie oceniać zmianę do której dążymy? Albo mieszkam w małej miejscowości, czy np. za granicą, z dala od bliskich i nie ma wokół mnie osób w podobnej sytuacji. Jak odcinać się od toksycznych znajomości i poznawać nowych ludzi?
Myślę, że to o czym mówisz się dzieje bardzo często. W momencie, kiedy zaczynamy żyć odważnie, czy zaczynamy Urzeczywistniać swoje JA, siłą rzeczy wyzwalamy się z relacji, które nas do tej pory od tej odwagi oddalały. Uważam, że to jest bardzo trudny moment, żeby to zobaczyć i nazwać. Pozwólmy sobie na to, żeby opłakać tamte relacje. Doceńmy też, że żyjemy w czasach internetu, możemy życzliwych osób poszukać w sieci. Bardzo do tego zachęcam. Nie bójmy się zawierać nowych znajomości, zgodnych z naszymi wartościami, potrzebami. Kiedy pracuję z korporacyjnymi grupami kobiet (coraz częściej korporacje tworzą okazję, żeby kobiety trzymały się razem, żeby się wzajemnie wspierały w odważnym rozwoju swojej kariery) okazuje się, że bardzo szybko ów kobiety potrafią się otworzyć, poczuć bezpiecznie ze sobą. Wtedy okazuje się, że koleżanka z drugiego pokoju, która wcześniej na mnie krzywo patrzyła, tak naprawdę jest „moją duchową siostrą”. Może więc, to tylko Twoje przekonanie, że musisz diametralnie zmienić towarzystwo? Wszyscy na co dzień jesteśmy poblokowani, uzbrojeni, skupieni na zadaniach, a tak mało skupieni na sobie nawzajem. Nie zawsze trzeba szukać bardzo daleko. Odrobina gotowości, żeby się odsłonić, chwila, by zacząć słuchać i pozwolić sobie na zaufanie może zmienić nasze korporacyjne, i nie tylko korporacyjne życie.
Marta, a jak wygląda Twój rytm, Twój tydzień, dzień?
Rytm dnia mój i mojego męża wyznacza szkoła dzieci, niestety. Mało to romantyczne, ale tak jest. Mieszkamy w Warszawie z dala od rodziny, więc jesteśmy z dzieciakami sami. Nasz life-work-balance zależy od nich i to dużo nas kosztuje. Jak każda mama budzę, karmię, wożę, odwożę, pamiętam, pilnuję i wysłuchuję... Mam świadomość (i nadzieję), że to potrwa jeszcze, tylko jakiś czas. Chłopcy są już duzi. Pomiędzy różnymi obowiązkami ciągle uczymy się, że nie wszystko będzie idealnie zrobione. I wiemy, że są rzeczy, których nie możemy odpuścić czyli: ruch, dieta. I ostatnia rzecz. Bardzo dbamy o czas dla siebie, dla związku. Relacja między mną i mężem to początek i jednocześnie koniec wszystkiego. Dlatego mimo 20 lat związku, nie tracimy jej z oczu.
A czy Ty masz dla siebie czas jako Marta?
Hmmm…. Dobre pytanie. Ja się bardzo dużo uczę i dużo inwestuję w swój rozwój zawodowy. Na to zawsze znajdę czas i rodzina to rozumie. Chyba? Ale obok rozwoju zawodowego coraz częściej wyrywam czas dla mnie jako Marty. Ten czas to bieganie, joga, kosmetyczka, kobiecy wyjazd. Ten czas to na przykład zajęcia malarskie, na które ostatnio pozwoliłam sobie pójść… Które są połączeniem rozwoju osobistego i zawodowego, ale w równej proporcji, bo dają mi bardzo dużo przyjemności.
A 3 książki/autorów jakie polecasz?
1. 'Podejmij wyzwanie' Tara Mohr, czyli PLAYING BIG po polsku.
2. wszelakie książki Brene Brown absolutnie polecam!
3. Jest taka książka, którą kocham: 'WIELKA KSIĘGA RADOŚCI' Dalajlamy. I dla mnie jest taką biblią współczesnego człowieka, Jeśli chodzi o taki drogowskaz Jak żyć a jednocześnie adekwatny do XXI wieku.
4. No i coś babskiego: książki Liane Moriarty, autorki Big Little Lies. Nawet jak się oglądało serial, to można śmiało przeczytać, bo ona pięknie opisuje różne mechanizmy emocjonalne, które są w nas kobietach, o odwadze, zazdrości, poczuciu winy więc z takiej babskiej półeczki.
O czym marzy Marta Iwanowska- Polkowska teraz na początku roku?
Życzę sobie, żeby marka którą stworzyłam, Marta Iwanowska -Polkowska Manufaktura Rozwoju spotykała się z pozytywnym odbiorem. Żebym miała klientów biznesowych i prywatnych, warsztatowych i coachingowych wokół tematów odwagi, wrażliwości, urzeczywistniania swojego JA. Żeby ludzie czuli, że to co ja proponuję światu jest wartościowe, dobre, podszyte miłością. Życzę sobie po prostu zdrowia, żeby mieć na to wszystko siłę. Bardzo bym chciała pokazywać ludziom znajdujących się w różnych środowiskach, w różnych miejscach, że można żyć odważnie, że można żyć z wiarą w siebie i to nie znaczy, że innych krzywdzimy. Świat ma przestrzeń na różnorodność, tylko musimy sobie na to pozwolić.
W zeszłym roku wydałam karty coachingowe „Drzwi do JA”, w tym roku pojawią się kolejne. To są karty dla coachów, trenerów, ale też psychologów. Wydanie kart okazało się twórczym, odważnym i dość pracochłonnym procesem, ale dało mi też bardzo dużo siły. Odkąd wydałam karty „Drzwi do JA” wiele osób z życzliwością przesyła mi zdjęcia drzwi z całego świata i to bardzo mnie karmi. Bardzo <3 Życzę sobie dużo takich chwil, kiedy czuję połączenie z wszechświatem
Co jeszcze chciałabyś powiedzieć nam kobietom?
Żebyśmy się odważyły pójść za swoim głosem, za swoim powołaniem. Każda z nas ma w sobie tyle pięknych cech, talentów, sekretów - tylko boimy się to ujawnić, pokazać. Żebyśmy się odważyły sobie zaufać. Ufamy lekarzom, mądrym książkom, badaniom, artykułom, a taką trudność mamy żeby zaufać sobie! Bardzo bym chciała, żeby kobiety sobie na to pozwoliły: na zaufanie sobie, swojej intuicji, swoim potrzebom, swoich wartościom, też swojej mądrości. To jest moje przesłanie.
Chciałabym też zadać kobietom pytanie: A co byś zrobiła gdybyś się bała?
Odwaga nie jest stanem braku lęku, odwaga jest stanem, w którym zaczynamy nad tym lękiem panować. Mimo, że go czuję mamy siłę, żeby zrobić krok, wyciągnąć rękę, otworzyć usta, żeby coś powiedzieć. Każda z nas musi znaleźć swój sposób na strach i odwagę!
A możesz Marta powiedzieć, gdzie Ciebie można znaleźć?
Można mnie znaleźć na Instagramie https://www.instagram.com/marta_iwanowskapolkowska_coach/, na stronie Manufaktura Rozwoju https://manufakturarozwoju.pl/ i na Facebooku https://www.facebook.com/ManufakturaRozwoju, mam też taką grupę na fecebook: JA Kobieta & Kariera - grupa dla odważnych kobiet JA Kobieta & Kariera - grupa dla odważnych kobiet.
Jestem bardzo otwarta na wszelkie rodzaje inicjatywy, szczególnie dla kobiet.
Ostatnie pytanie. Nie ciągnie Cię do polityki? Jak pierwszy raz Cię zobaczyłam to pomyślałam sobie, że chciałabym żebyś została prezydentką naszego kraju.
To mnie zaskoczyłaś Do polityki mnie nie ciągnie, mam wrażenie, że jako osoba wysoko wrażliwa szybko bym się w niej wypaliła. Bardziej widzę się, jako rzeczniczka. Na przykład kobiet, które uprawiają zawód coacha, ale są krytykowane za to, że chcą się nazywać coach’erkami, coach’kami, coach’iniami, czy coach’ycami, jak ja. Bardzo lubię debaty, wykłady, dyskusje, bo bardzo lubię wymianę międzyludzką, pełną ciekawości. A w polityce jest mało ciekawości drugą perspektywą, dlatego tam mnie nie znajdziecie.
Bardzo Ci dziękuję Marta.
że jestem towarzyszką.
Zapraszam: www.manufakturarozwoju.pl

Tak chcę czytać wywiady z fajnymi kobietami!
Zgadzam się na otrzymywanie newslettera od Waka Waka Fotografia.
Fajnie że dołączasz!
Sprawdź jeszcze tylko swoją skrzynkę mailową i potwierdź zapis. Dziękuję.